W odpowiedzi na post (jego treść poniżej), jaki pojawił się na prywatnym profilu facebook Krzysztofa Przepiórki -instruktora Zespołu Pieśni i Tańca Borzęcanie i treści e-mail, jaki dotarł na elektroniczną skrzynkę GOK Borzęcin późnym wieczorem w dniu 05 czerwca br. a dotyczący powodów rezygnacji z prowadzenia zajęć muzyczno-instruktorskich w ramach ZPiT Borzęcanie przez w/w instruktora informuję, co następuje:
Szanowny Panie Krzysztofie,
Miło mi, że w końcu po prawie 3 tygodniach udało mi się dowiedzieć, jakie są powody Pana rezygnacji z prowadzenia Zespołu Pieśni i Tańca „Borzęcanie”. Zadanie wbrew temu co Pan napisał w uzasadnieniu nie jest Pana „autorskim projektem”, ale projektem realizowanym i finansowanym w ciągu kilkunastu lat przez GOK Borzęcin.
Sam pomysł utworzenia Zespołu był pomysłem naszym wspólnym (zresztą sam Pan o tym wcześniej wielokrotnie pisał), jednak oprócz pomysłu potrzebne są fundusze(!) na jego realizację, a te, w tym na wynagrodzenie instruktora, pochodziły w zdecydowanej większości z budżetu gminy Borzęcin. O tym też bezwzględnie należy pamiętać.
Na przestrzeni tych wielu lat współpracy przyzna Pan, że nie mieliśmy okazji do sporów, a raczej koncentrowaliśmy się na współpracy, w trosce o młodych Tancerzy z Borzęcina. I tak też było do czasu Pana rezygnacji, którą złożył Pan nawet nie osobiście, a za pośrednictwem kilkunastoletniego syna, składając jednozdaniowe pismo z błędną datą rezygnacji.
Zdziwił mnie fakt, że po prawie 20 latach współpracy nawet nie raczył Pan podejść i o tym rzeczowo porozmawiać, tylko złożył pismo i nie pojawił się na próbie Zespołu.
Moim zdaniem należało tak zrobić jeśli nie z szacunku do instytucji, z którą Pan współpracował od prawie 20 lat – i to przecież nie za darmo, to z szacunku do Tancerzy z którymi pracował Pan od prawie dwóch lat. Skoro nie było „czynników pilnych”, wpływających na tę rezygnację, to wypadałoby poprowadzić Zespół do przerwy wakacyjnej, a później odpowiedzialnie dać nam czas na spokojne znalezienie instruktora, dla dobra i rozwoju tych Dzieciaków, bo przecież na tym najbardziej powinno wszystkim zależeć, a szczególnie instruktorowi prowadzącemu. Pan jednak postąpił inaczej.
Doskonale Pan wie, że to nie ja, GOK czy Pan zmusza do rezygnacji młodych ludzi z pracy na rzecz Zespołu. Czyni to samo życie. Do czasu, w którym Tancerze związani są z Borzęcinem, tu mieszkają, tu się uczą, to mają okazję do regularnych prób i występów. W momencie, gdy wyjeżdżają do szkół w Tarnowie, Krakowie czy w inne miejsca, w poszukiwaniu pracy w Polsce czy za granicą naszego kraju – nie da się nikogo zmusić do regularnych powrotów do Borzęcina i zajęć. Przerabialiśmy to wspólnie, wielokrotnie, ostatnio z grupą, która prezentowała tradycyjny obrzęd weselny. I nie jest to tylko nasz problem, ale wielu zespołów ludowych.
Co do działalności Zespołu, żałuję, że w trakcie tych nastu lat tylko kilka razy udało się nam zaprezentować na oficjalnych przeglądach i festiwalach, nawet tych lokalnych: adresowanych do młodzieży i dorosłych w Szczurowej, czy tych dziecięcych w Łoniowej. Ten argument wrzucam jednak do wspólnego „koszyka”.
Co do książki o folklorze o której Pan pisze (przypominam, że były nawet dwie, a nie jedna), proszę pamiętać, że stanowią one pokłosie projektów składanych i realizowanych nie prywatnie przez Pana, ale przez GOK Borzęcin. Pana praca na każdym etapie realizacji zadania w całości została sfinansowana zarówno z funduszy gminnych, jak i środków zewnętrznych, na które to GOK zdobył środki. A nie były to małe fundusze, bo w okolicach 65.000 złotych. Niektórzy – złośliwi – komentowali nawet (moim zdaniem niesłusznie), że w dużej mierze dzięki temu zdobył Pan głosy ludzi zachwyconych organizowanym przez GOK „Tradycyjnym weselem w Borzęcinie” i został Pan radnym powiatowym w poprzedniej kadencji…
Z „Borzęcanami” zaczynaliśmy prawie od zera. Tłumaczono, że nie uda się tu założyć Zespołu. A jednak w tym czasie oprócz zaangażowania wielu osób udało się pozyskać środki finansowe na zakup kompletnych strojów i butów do tańców krakowskich, lubelskich i rzeszowskich. Prawdopodobnie do końca tego roku (środki unijne na ten cel już pozyskaliśmy), zakupimy kolejnych 16 kompletów, ale tym razem dla grupy dziecięcej, która funkcjonuje od niespełna dwóch sezonów, a z której prowadzenia zrezygnował Pan w maju…
Podsumowując, bo dużo by pisać, dziękuję za wiele lat pracy na rzecz Zespołu Pieśni i Tańca „Borzęcanie”. Moim zdaniem mimo wielu trudności i ograniczeń, sporo się udało. Oczywiście, że zawsze można zrobić więcej. Potwierdzi Pan, że niedawno planowaliśmy na przyszły rok organizację jubileuszu 20-lecia działalności Zespołu, na który chcemy zaprosić wszystkich obecnych i byłych członków ZPiT Borzęcanie. Być może po takim spotkaniu uda się zachęcić roczniki dzisiaj trochę już „ustatkowanych trzydziestolatków” i starszych (którzy kiedyś tańczyli w Zespole a mieszkają tu lub wrócili do Borzęcina) do stworzenia dorosłej grupy „Borzęcan”. Szkoda tylko, że zaproponował Pan taką formę kontaktu i zamiast rozmawiać o tym i przyszłości Zespołu twarzą w twarz, musimy do siebie pisać. Ale tak jest często, gdy do głosu dochodzi polityka… Ale to nie ten adres.
Z poważaniem
Piotr Kania
dyrektor GOK Borzęcin
Informacja z profilu FB Krzysztofa Przepiórki:
Z uwagi na wiele pojawiających się pytań dotyczących mojej rezygnacji z prowadzenia zajęć muzyczno-instruktorskich w ramach ZPiT Borzęcanie, chciałbym wyjaśnić motywy mojej decyzji.
W dniu 14.05.2019 w sekretariacie Gminnego Ośrodka Kultury w Borzęcinie zostało złożone pismo w sprawie mojej rezygnacji o krótkiej treści:
“Oświadczam, że z dniem 14.05.2018 rezygnuję z funkcji instruktora oraz akompaniatora Zespołu Pieśni i Tańca „Borzęcanie”.
Z myślą o zakończeniu mojej współpracy z GOK-iem w Borzęcinie nosiłem się od dłuższego czasu. Uważam, że funkcjonowanie zespołu bez odpowiedniej opieki logistycznej ze strony miejscowego GOK-u nie ma przyszłości. Obecnie podobne zespoły często funkcjonują na zasadzie stowarzyszeń, gdzie dba się o to, aby zespół miał szanse rozwijać się poprzez kontakty z innymi zespołami w ramach wymian zagranicznych, organizowania wycieczek dla członków. Wcześniej „Borzęcanie” mieli możliwość wyjazdu z występami do zaprzyjaźnionych gmin, organizowane były wycieczki na koniec roku szkolnego, dzieci i młodzież były motywowane do dalszej pracy. Dzisiaj jedyną motywacją dla nich jest wyższa ocena z muzyki lub pozytywna uwaga z zachowania. I po ukończeniu ze mną zajęć z muzyki w szkole lub wcześniej gimnazjum odchodzą kolejne roczniki dobrze wyćwiczonych tancerzy, którym GOK nie ma nic do zaproponowania, aby zostali dłużej. I mam wrażenie, że właściwie chyba nie zależy nikomu na tym, aby dalej pozostali.
„Borzęcanie” są moim autorskim projektem nieprzerwanie realizowanym od roku 2000. Od początku w zespole pełniłem funkcję instruktora, choreografa, akompaniatora. Przez prawie 20 lat funkcjonowania zespołu w zajęciach brało udział około 350-400 młodych artystów. Program wypełniały suity taneczne z różnych regionów południowej Polski. Praca z „Borzęcanami” to także projekty kulturalne i książka mojego autorstwa z zakresu muzycznej kultury ludowej.
Dziękuję serdecznie wszystkim młodym artystom za współpracę i zaangażowanie, Wam drodzy Rodzice za wszystkie ciepłe słowa uznania. Dziękuję pracownikom GOK-u za wszystkie lata współpracy. Panie Dyrektorze Piotrze Kania, życzę wszystkiego najlepszego. I niech Pan zadba o młodych artystów już pod opieką nowego instruktora. A że ma Pan zdolności organizacyjne, to jest powszechne wiadomo. Bo jak przyjeżdża do Borzęcina prominentny polityk, to wtedy wszystko jest „zapięte na ostatni guzik”.
Krzysztof Przepiórka
UG